Każde uzależnienie jest pewnego rodzaju ucieczką od rzeczywistości. Zadaniem substancji lub czynności, od której człowiek się uzależnia jest niwelowanie lub osłabianie negatywnych emocji a wzmacnianie tych pozytywnych – świat ma stawać się, choć na jakiś czas, miejscem bardziej przyjemnym. Taką właśnie możliwość daje internet.
Internet umożliwia kreowania nowej, lepszej rzeczywistości – może to być rzeczywistość gier komputerowych, gdzie staję się bohaterem, odnoszę zwycięstwa, które rekompensują brak sukcesów w codzienności, może to być dowolny portal społecznościowy, gdzie jestem doceniany i chwalony (facebookowe „lubię to”). Internet to idealne środowisko do tworzenia wszelkich kreacji, także tych dotyczących własnego ja. Młody człowiek, który dopiero kształtuje własną osobowość jest szczególnie narażony na zafałszowanie prawdziwego obrazu siebie. Skąd jednak bierze się tak silna potrzeba kompensowania rzeczywistości? Otóż wszędzie wokół jesteśmy bombardowani wizerunkami idealnych, perfekcyjnie wyglądających, odnoszących liczne sukcesy celebrytów. Nasz świat nie lubi zwyczajności – wszystko co polepszone, poprawione – jest rzekomo lepsze. Dzieci dorastają w przekonaniu, że to właśnie jest normalność – kreowanie siebie na kogoś lepszego niż jestem sam w sobie. W tą specyfikę wpisuje się niestety funkcjonowanie wielu dorosłych – praca w korporacjach, tzw. wyścig szczurów, wymagania, abyśmy byli coraz lepsi i bardziej wydajni powodują, że przestajemy doceniać to, kim naprawdę jesteśmy. Ta tendencja staje się normą – aby być z siebie zadowolonym trzeba wyjść ponad zwyczajność. Wobec podobnych wymagań staje młody człowiek, który w wirtualnym świecie internetu bez trudu znajduje poczucie bycia akceptowanym, dostrzeżonym, docenionym. Te wartości nie dotyczą jednak prawdziwej osoby a raczej pewnej kreacji, będącej iluzją i pułapką jednocześnie.
W wirtualnej rzeczywistości to ja decyduję jak i od której strony siebie pokażę, z łatwością mogę ukryć wszystkie swoje niedoskonałości czy słabości, w każdej chwili mogę wyłączyć tą rzeczywistość lub zacząć kreować inną – jeśli coś mi nie pasuję. W internecie nie muszę obawiać się, że ktoś zobaczy co przeżywam, odkryje prawdziwe emocje – jestem ukryty w bezpiecznym miejscu, z którego także bez konfrontacji twarzą w twarz mogę wyładowywać na kimś własną agresję, często zupełnie bezkarnie. Internet to rzeczywistość, którą łatwo można kontrolować – a przez to unikać bólu i dyskomfortu, które są nieodłącznym elementem życia w realu. Mając taką alternatywną rzeczywistość – niewątpliwie łatwo się od niej uzależnić. Młodzież „wisi” w internecie non stop, tu buduje relacje z rówieśnikami – często są to relacje, które nie wytrzymują próby rzeczywistości (w świecie wirtualnym nawiązuję relację z własnym wyobrażeniem tej drugiej osoby, a nie realną osobą). Niestety rośnie liczba oraz siła oddziaływania portali społecznościowych, sieciowych gier komputerowych oraz internetowych komunikatorów. Internet staje się miejscem, gdzie młody człowiek może zaspokoić większość swoich potrzeb, wcale nie trzeba wychodzić z domu aby spotkać się z ludźmi, porozmawiać, spędzić razem czas. Wielu nastolatków, których rodzice nie widzą problemu lub też nie potrafią go rozwiązać – spędza całe dnie przed monitorem komputera, tabletu, telefonu. Młodzież żyje bardziej w internecie niż w rzeczywistości.
Co możemy zrobić? Przede wszystkim – widzieć problem! Nie dajmy się zwieść stwierdzeniami „takie czasy”, „wszyscy tak się zachowują” „to normalne”. To nieprawda! Normalne jest to, kiedy korzystamy z internetu używając go do różnych celów, ale nie tracimy przy tym głowy. Niestety wielu rodziców także jest uzależnionych od internetu i w takiej sytuacji dostrzeżenie problemu dziecka wiązałoby się z koniecznością zobaczenia własnego problemu, a to może być bardzo trudne. Zacznijmy więc od siebie, ograniczmy czas spędzany w internecie do powiedzmy dwóch godzin dziennie. Wtedy dopiero limit czasu narzućmy także naszym dzieciom. Bez zmiany własnego stosunku do internetu trudno przekazać dziecku właściwe postawy w tym obszarze, podobnie jak nałogowy palacz raczej łatwo nie wybije dziecku z głowy eksperymentowania z papierosami. Postawa rodzica jest bardzo istotna jeśli chodzi o to, jak potoczą się losy eksperymentowania dziecka z substancjami czy zachowaniami uzależniającymi.
Kolejną ważną sprawą są relacje, jakie panują w naszych rodzinach. Czy rozmawiamy ze sobą, mamy dla siebie czas na wspólne przyjemności, bycie ze sobą? To w rodzinie przecież dziecko uczy się bycia w relacji z innymi, uczy się przeżywać i radzić sobie z różnymi emocjami, tutaj powinno czuć się akceptowane, przyjęte, wysłuchane. W relacjach z rodzicami, rodzeństwem powstaje fundament konieczny do poradzenia sobie w kontaktach społecznych, tu kształtuje się zdrowe poczucie pewności siebie i własnej wartości. Te wszystkie zasoby są bardzo potrzebne, aby odnaleźć się i funkcjonować w otaczającym nas świecie, w którym przecież wcale nie jest łatwo. Jeśli z jakiegoś powodu nie jesteśmy wyposażeni w umiejętność dialogu – bo w domu się nie rozmawia, jeśli mamy duże wątpliwości co do wartościowości własnej osoby – bo nie było kogoś, w czyich oczach potwierdzenie tej wartości moglibyśmy na co dzień znajdować – rzeczywistość wirtualna staje się lekiem na całe zło. A potem jest już tylko równia pochyła – coraz trudniej z tej rzeczywistości zrezygnować. W ten sposób zaczyna się uzależnienie.
Chrońmy nasze dzieci przed tym zjawiskiem. Nie zamykajmy oczu na to, co wydaje się powszechnie normą. Znajdźmy przestrzeń i wolę, aby przemyśleć nasze postawy względem internetu oraz tego, na co pozwalamy naszym dzieciom – one same nie wyznaczą sobie granic, potrzebują tego od rodziców, aby potem, w dorosłości wiedzieć, gdzie jest ta granica i jej ufać.
A przede wszystkim szukajmy powodu, dla którego nasze dziecko ucieka w internet. Z pewnością nie jest to jego zła wola.
Anna Wiewiórska. Psycholog Legionowo.